Władze gminy Mstów najpierw nalegały na pośpiech przy opiniowaniu dodatków nauczycielskich przez "Solidarność", a gdy okazało się, że nie wystarczy zwykła opinia, lecz konieczne są regularne negocjacje całego regulaminu wynagradzania, nabrały wody w usta.
Urząd Gminy w Mstowie wystąpił do "Solidarności" o zaopiniowanie uchwały o zmianie dodatków nauczycielskich i potraktowanie sprawy jako pilnej. Odpowiedź Regionu mogła być tylko jedna: kwestia dodatków wchodzi w zakres regulaminu wynagradzania, a w tym przypadku nie wystarczy zwyczajowa opinia, regulamin trzeba uzgodnić ze związkami zawodowymi. Od tego czasu sprawa dla Urzędu Gminy stała się jakby mniej pilna. Wcześniejszy pośpiech może tłumaczyć fakt, iż Urząd proponuje nawet 2 000 zł dodatku funkcyjnego dla dyrektorów, a "Solidarność" - widząc, że samorząd mstowski jest tak hojny, chciałaby coś uzyskać także dla "szeregowych" nauczycieli.

* * *

Inny przykład dziwnych działań samorządu w zarządzaniu oświatą - tym razem z drugiej części naszego regionu - z Lublińca.
Region Częstochowski w końcu poczuł się zmuszony złożyć skargę do Wojewody Śląskiego na Starostwo Powiatowe w Lublińcu z powodu jednostronnego odstąpieniu od negocjacji regulaminu wynagradzania nauczycieli przez władze Powiatu.
Najpierw jednak Starostwo sprawiało wrażenie potrzeby pośpiechu w uchwaleniu regulaminu, wyznaczając pierwsze spotkanie negocjacyjne w ubiegłoroczne wakacje, gdy - jak powszechnie wiadomo - nauczyciele są na urlopach. Coś się jednak w międzyczasie musiało zmienić, bo Starostwo odstąpiło od negocjacji, nie zważając na fakt, iż niektóre regulacje zawarte w dotychczasowym regulaminie nie są zgodne z prawem.
Czyżby oba samorządy nie pamiętały tytułowego przysłowia?

Gazeta Solidarna (294/2014)