W 1981 r. tygodnik "Antena" w dziale kurioza donosił, że "prokurator w Częstochowie kazał zamknąć niejakiego WN (inicjały zmienione) za to, że obalał socjalizm za pomocą ulotki i płotu" ("Antena" nr 35 z 1981 r.). Chodziło o Mariana Zembrzuskiego, który został aresztowany podczas rozklejania plakatów z karykaturą Breżniewa przedstawionego w postaci "niedźwiedzia".

W sierpniu tego roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich biło na alarm: "Trwa najsilniejsza od Sierpnia kampania dezinformacji. Telewizja, radio i część prasy jątrzą zamiast przedstawiać racje. Potępiają stanowisko partnera nie dopuszczonego do głosu" - czyli NSZZ "Solidarność". "Solidarność" miała

zamknięty dostęp do telewizji i radia.

Cenzura wycinała artykuły z tygodników związkowych, coraz częściej blokowała druk biuletynów "Solidarności" w państwowych drukarniach, dotknęło to także "Biuletyn Informacyjny Regionu Częstochowa". Związkowi pozostawała dyskusja na murach. Tymczasem każdy tydzień przynosił nowe przypadki aresztowań działaczy "Solidarności" i studentów z NZS za rozklejanie plakatów.

Wieczorem 15 sierpnia 1981 r., w święto Wniebowzięcia NMP, w okresie największego ruchu pielgrzymkowego na Jasną Górę, patrol milicyjny aresztował Mariana Zembrzuskiego niedaleko dworca kolejowego w Częstochowie. Tego dnia razem z Jerzym Burtanem rozklejał plakaty. J. Burtanowi udało się uciec, a Zembrzuski został z wiadrami z klejem i plakatami. Na jednych były napisy: "Rząd - rządzi, Partia - kieruje, Naród - głoduje", "Program rządu to głód", na innych rysunek, na którym dwie ręce - oznaczone swastyką oraz sierpem i młotem - rozrywały mapę Polski z datą 17 września 1939 r. Był i ten z "niedźwiedziem", któremu dodano stosowny cytat z osławionego listu KC komunistów sowieckich do KC PZPR.

Marian Zembrzuski miał wtedy 34 lata, miał rodzinę, dwójkę małych dzieci. Pracował w poligrafii Regionalnego Komitetu Założycielskiego (potem Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność) od jesieni 1980 r. Drukował na powielaczu "Serwisy Informacyjne", plakaty, i jednocześnie rozlepiał te plakaty na mieście. Wcześniej pracował w Kombinacie Budowlanym - obsługiwał żurawie wieżowe. Poglądy miał radykalne, zaangażował się w Regionalny Komitet Obrony Więzionych za Przekonania.

Po 48 godzinach aresztu Marian Zembrzuski został zwolniony za poręczeniem Związku. Po miesiącu, 21 września, ok. godz. 11-tej w budynku Zarządu Regionu

zjawili się cywilni funkcjonariusze

Komendy Wojewódzkiej MO z wezwaniem M. Zembrzuskiego na przesłuchanie, po czym zabrali go czarną wołgą do komendy, skąd już nie powrócił.

W częstochowskiej "Solidarności" zawrzało. Związkowcy z Huty im. Bieruta, włókniarze z "Wełnopolu" i "Ceby", pracownicy Kombinatu Budowlanego, Kombinatu Budowy Maszyn "Częstochowa" w Kłobucku i innych zakładów słali do sądu protesty i ogłosili gotowość strajkową. Sam Zembrzuski podjął w areszcie głodówkę, która trwała do 26 września. Dopiero groźba strajku w Regionie spowodowała, że sąd uwolnił go 28 września.

Proces przed Sądem Wojewódzkim rozpoczął się w czwartek 15 października. Rozprawie przewodniczył sędzia Wacław Borowski, oskarżał prokurator Lech Książkiewicz. Obrony M. Zembrzuskiego podjęli się mec. Andrzej Kubas z Krakowa i mec. Grzegorz Kosiński z Częstochowy, dla którego był to pierwszy z wielu procesów politycznych (w stanie wojennym bronił działaczy częstochowskiej "Solidarności"). Prokurator oskarżył M. Zembrzuskiego, z pojemnych artykułów 133 i 283 kodeksu karnego, o szydzenie z ustroju i organów PRL, znieważenie przywódcy obcego państwa (w domyśle L. Breżniewa) i godzenie w sojusze za pomocą plakatów.

Zembrzuski stwierdził, że "tego dnia przenosił jedynie plakaty, klej i pędzel z Zarządu Regionu do Komisji Zakładowej PKP", plakatów nie znał i nie rozklejał ich. Zaprzeczył również jakoby miał zamiar znieważać przywódcę ZSRS oraz rząd, władze i sojusze PRL. Po przedstawieniu mu plakatu z "niedźwiedziem" powiedział: "Nie widzę tu podobieństwa do nikogo ze znanych mi osób". Świadkowie oskarżenia - SOK-ista i dwóch milicjantów

nie podtrzymali swoich wcześniejszych zeznań

i nie potwierdzili, że oskarżony naklejał okazane na rozprawie plakaty.

W drugiej części rozprawy, 16 listopada, sąd wysłuchał opinii biegłego - znanego rysownika i satyryka Szymona Kobylińskiego. "Bezradny jestem wobec problemu - mówił biegły - czy pokazany mi plakat może na przeciętnego obywatela Polski wywrzeć ujemne wrażenie i odebrać jako zniewagę przywódcy państwa radzieckiego. Istnieją przecież u nas przeciętni ludzie, na których antysowietyzm wywiera akurat wrażenie dodatnie, a nie ujemne. Satyra jest ze swej natury komentarzem, nie obelgą - podkreślał - a przedstawiony przykład karykatury, choć odbiega od stylu prasowego PRL, nie ma cech łamania prawa".

Prokurator zlekceważył opinię biegłego. Nazwał go "dowcipasem", zaś jego ocenę - "nową satyrą". Wniósł o wymierzenie oskarżonemu kary 2 lat więzienia. Obrońcy Zembrzuskiego uzasadniali, że brak jest formalnych podstaw do wymierzenia oskarżonemu jakiejkolwiek kary, a treść merytoryczna plakatów jest zgodna z sytuacją społeczno-polityczną w kraju. Mec. Kubas wykazał przy tym, że źródłem propagandy antyradzieckiej nie są zakwestionowane plakaty, lecz publikatory oficjalne, które straszą raz po raz, a to rozbiorami, a to nieustannym zagrożeniem interwencją.

W wydanym 18 listopada wyroku sąd uznał Mariana Zembrzuskiego winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał na karę roku więzienia z zawieszeniem na trzy lata i grzywnę 3 000 zł. W uzasadnieniu orzeczenia sędzia podkreślił "dużą społeczną szkodliwość czynu" oskarżonego i zaznaczył, że "sąd w Polsce ma za zadanie obronę i gwarantowanie socjalizmu".

25 listopada Komisja Zakładowa "Solidarności" Huty im. Bieruta wystosowała do Sejmu PRL

ostry protest przeciw wyrokowi.

"Pan Marian Zembrzuski ani nie rozpowszechniał plakatów wyszydzających ustrój PRL i jej naczelne organy, ani nie znieważał osób zajmujących w obcym państwie naczelne stanowiska, ani nie wymierzał ciosów w sojusz polsko-radziecki. Protestujemy przeciw nadgorliwości organów ścigania oraz n i e z a l e ż n e g o [tak w oryginale] sądownictwa przy jednoczesnym pozostawieniu przez ponad ćwierćwiecze na wolności morderców bezbronnych zrozpaczonych robotników z Poznania, czy przez ponad 10 lat winnych niczym nie usprawiedliwionego ludobójstwa na Wybrzeżu, czy aferzystów gospodarczych lat 70-tych". Zaprotestował też Zarząd Regionu: "W naszej opinii sąd narusza tym postanowieniem podstawowe obywatelskie prawo do wolności głoszenia swoich przekonań i poglądów. Podważa i tak nadwątlone zaufanie do instytucji sądownictwa w Polsce i jej niezawisłości".

Obie strony odwołały się od wyroku, a po roku Sąd Najwyższy potwierdził to orzeczenie. W stanie wojennym Marian Zembrzuski został na pół roku internowany. Od 1983 r. przebywa w Sacramento w USA.

Notatka w "Biuletynie Regionu Częstochowa" o pierwszym aresztowaniu M. Zembrzuskiego w sierpniu sąsiadowała z informacją, że Główny Urząd Ceł odmówił wydania nadesłanej z zagranicy maszyny poligraficznej przeznaczonej dla częstochowskiej "Solidarności". Maszyna ta umożliwiłaby wydawanie "Biuletynu" i innych druków związkowych bez ingerencji cenzury. Kiedy w początku grudnia 1981 r. maszyna dotarła wreszcie do Częstochowy, nie zdążyła rozpocząć pracy - 13 grudnia zomowcy, którzy wdarli się do siedziby Zarządu Regionu na ul. Kościuszki - rozbili ją w drobny mak.

Wojciech Rotarski

W Częstochowie nie strajkowano w sierpniu 1980 roku. Dopiero 29 sierpnia hutnicy z Koksowni i Konstrukcji Stalowych na burzliwych zebraniach dali wyraz swego poparcia dla strajkujących na Wybrzeżu. Wiesław Norman wspomina, jak rozdawał wśród pracowników częstochowskich zakładów ulotki, które przywozili z Gdańska Piotr i Tomasz Wołłejko.

2 września stanęła komunikacja miejska w Częstochowie. Strajk zaczął się poprzedniego dnia przed północą. Zebrałem ludzi z drugiej zmiany, prawie na siłę co niektórych zaciągnęliśmy przy pomocy kolegów do samochodu, pojechaliśmy na Jedynkę [zajezdnia przy dyrekcji MPK na ul. ZWM - obecnie al. Niepodległości]. Jak zjechali wszyscy kierowcy, dwa przegubowce wjechały, zastawiły bramę i tak to się zaczęło - wspomina Zdzisław Bojarski, wtedy kierowca autobusu. Całą noc spisywano postulaty. Na pierwszym miejscu - solidaryzujemy się i popieramy słuszne postulaty ludzi pracy Wybrzeża i całego kraju, w punkcie 13 - podtrzymujemy postulat stoczniowców wybrania spośród załogi niezależnych Związków Zawodowych. Były także żądania podwyżki płac i poprawy warunków pracy.

O wpół do pierwszej przyjechała dyrekcja, żeby przerwać protest - wspomina Bojarski - Bali się użyć słowa strajk. Nad ranem przyjechał prezydent Częstochowy Matysiakiewicz i namawiał - żeby jednak wyjechać, przynajmniej w godzinach szczytu dowieść ludzi do pracy, dzieci do szkoły. Absolutnie nie było na to zgody - zaznacza Bojarski.

Kiedy pierwsza zmiana dotarła do zakładu wybrano Zakładowy Komitet Strajkowy w składzie: Zdzisław Bojarski (przewodniczący), Ryszard Dylczyk i Wiesław Michalski (zastępcy) oraz Zofia Gabryelska, Jerzy Nowakowski, Gustaw Sochański, Jerzy Laskowski, Kazimierz Morawiec, Kazimierz Krygiel. Strajk zakończył się podpisaniem porozumienia przez Komitet Strajkowy, dyrekcję, przedstawicieli Zjednoczenia i prezydenta Częstochowy. Następnego dnia - 3 września - autobusy i tramwaje wyjechały na trasy.

Strajk komunikacji miejskiej, którego nie sposób było nie zauważyć, przyśpieszył decyzje robotników w innych zakładach. 2 września nie pracowała także załoga iglarni w "Polgalu" (w komitecie strajkowym byli m.in. Waldemar Soborak, Wojciech Więckowski). 2 i 3 września strajkował "Transbud" (w KS: Jan Liberda, Andrzej Bożek, Ryszard Dyiński) oraz "Instal" (w KS: Waldemar Hartwich, Eugeniusz Matras). 3 września nie pracowała załoga przewozów pasażerskich PKS (w KS: Zbigniew Kwaśniewski, Andrzej Sidyk, Tadeusz Strączyński, Marian Kostrzewa).

W wielu zakładach robotnicy przerywali pracę na kilka godzin dla przedstawienia dyrekcji swoich postulatów. Żądano przede wszystkim podwyżek płac, poprawy warunków pracy i zwiększenia zaopatrzenia w art. spożywcze. Postulowano utworzenie wolnych związków zawodowych lub nowych wyborów do rad zakładowych. W zakładach "Polnam" i "Stradom" zgłoszono postulat wprowadzenia nauki religii w szkołach. W Hucie im. Bieruta żądano powrotu do zakładu obrazów świętych.

Komitety Strajkowe przekształciły się w Komitety Założycielskie NSZZ "Solidarność". Nawiązano pierwsze kontakty. Władze udaremniły kilka pierwszych prób zorganizowania zebrania działaczy tworzących się komitetów na terenie zakładu pracy, dlatego zorganizowano spotkanie w prywatnym mieszkaniu Jerzego Wójcika, przy ul. Dąbrowskiego 15. Tam 28 września przedstawiciele strajkujących zakładów oraz Huty im. Bieruta, "Melodii", PKS Oddział Towarowy i służby zdrowia zawiązali Regionalny Komitet Założycielski NSZZ "Solidarność". Obecni na zebraniu ustanowili Prezydium RKZ w składzie: Zdzisław Bojarski (przewodniczący), Antoni Tajer (z Huty im. Bieruta), Wojciech Więckowski, Zbigniew Kwaśniewski (zastępcy przewodniczącego), Andrzej Bożek, Henryk Dyiński, Wiesław Czarnecki (z "Melodii"), Janusz Brzeziński i Romuald Worwąg (obaj z Huty im. Bieruta).

Wojciech Rotarski

 

31 postulatów MPK z września 1980 r.

Postulaty załogi Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego zgłoszone w dniu 2 września 1980 r. przez Zakładowy Komitet Strajkowy w składzie:
1. Bojarski Zdzisław - przewodniczący
2. Michalski Wiesław - z-ca przewodniczącego
3. Dyńczyk [wł. Dylczyk] Ryszard - z-ca przewodniczącego
4. Gabrielska [wł. Gabryelska] Zofia - sekretarz
5. Nowakowski Jerzy - członek
6. Sochański Gustaw - członek
7. Laskowski Jerzy - członek
8. Morawiec Kazimierz - członek
9. Krygiel Kazimierz - członek.

1. Solidaryzujemy się i popieramy słuszne postulaty ludzi pracy Wybrzeża i całego kraju.
2. Domagamy się zrównania stawek dla pracowników komunikacji miejskiej na równi z wszystkimi tego typu zaszeregowaniami przysługującymi pracownikom komunikacji wojewódzkiej wraz z należnymi dodatkami.
3. Na skutek niemożności doliczenia się pieniędzy za pracę z wolnego domagamy się osobnej rubryki na odcinku dla pracownika oraz wliczenia tego zarobku do 13 pensji.
4. Domagamy się płacenia za niedzielę i święta godzin 100%.
5. Ze względu na niemożność zakupu węgla domagamy się przywrócenia deputatu węglowego w wysokości 4 ton.
6. Przy podziale premii kwartalnej nie powinna być brana pod uwagę eksploatacja wozów lecz sumienne uczęszczanie pracownika do pracy uwzględniając chorobowe i minimum [zapewne chodzi tu o maksimum] jedno spóźnienie.
7. Każdy przepał [ilość zużytego paliwa ponad normę] nie wynika z winy pracownika lecz ze złego stanu technicznego pojazdów, dlatego też pracownik nie powinien pokrywać tego typu kosztów, domagamy się lepszego zaopatrzenia w części zamienne i materiały.
8. Domagamy się zwiększenia przerwy na posiłek conajmniej 15 minut co powinno być uwidocznione w rozkładach jazdy.
9. Domagamy się ubezpieczenia pojazdów mechanicznych.
10. Zlikwidować szczyty podwójne oraz szczyty powyżej 5 godzin.
11. Domagamy się płacenia po 8 godzinach pracy 100% godzin w dni normalne a w soboty po 6 godzinach.
12. Domagamy się zmniejszenia godzin oraz liczby wozów w dni świąteczne i wolne soboty.
13. Podtrzymujemy postulat stoczniowców wybrania spośród załogi niezależnych Związków Zawodowych.
14. Domagamy się płacenia pełnego wynagrodzenia zarówno podczas zjazdów technicznych jak i przestojów.
15. Wolne soboty powinny być przyznawane według potrzeb pracownika po uprzednim wcześniejszym zgłoszeniu (3-dniowym).
16. Domagamy się polepszenia dostawy artykułów żywnościowych oraz poprawy jakości tych produktów.
17. Domagamy się płatnych godzin nadliczbowych i nocnych oraz przywrócenia wolnych sobót dla portierów.
18. Domagamy się płatności godzin od momentu przyjazdu do pracy na I zmianę oraz do momentu odjazdu ze zmiany II.
19. Domagamy się podwyżki płac dla pracowników zaplecza z włączeniem kobiet pracujących przy sprzątaniu autobusów i tramwajów.
20. Domagamy się polepszenia warunków mieszkaniowych pracowników przyznawanych [tj. przez przyznawanie] przez Urząd Miejski dodatkowo 10 mieszkań rocznie dla pracowników znajdujących się w najgorszych warunkach mieszkaniowych.
21. Domagamy się zlikwidowania w całym kraju talonów na artykuły przemysłowe z przeznaczeniem do wolnej sprzedaży.
22. Domagamy się oceny kadry kierowniczej Wydziału Autobusowego oraz jej zmiany.
23. Zmienić Radę Zakładową oraz Związki Zawodowe i sprawdzić ich działalność przez ostatnie 10 lat.
24. Zlikwidować [etaty] doradców dyrektorów pracujących na 1/2 etatu.
25. Zlikwidować [etaty] pracowników biurowych będących na etatach mechaników.
26. Zlikwidować opłatę za przejazd wycieczek i wczasów pracowniczych.
27. Zorganizować bardziej wnikliwą analizę rozpatrywanych skarg i zażaleń pasażerów w stosunku do pracowników ruchowych.
28. Utworzyć Komisję zajmującą się sprawami socjalnymi pracowników.
29. Domagamy się podania do publicznej wiadomości przez środki masowego przekazu (prasa, radio, telewizja) [informacji] o wysunięciu postulatów przez załogę M.P.K.
30. Domagamy się nietykalności Komitetu Strajkowego.
31. Jeśli chodzi o punkty dyskusyjne domagamy się ustosunkowania się do nich w terminie ustalonym między Komitetem Strajkowym a władzami.
[Po czym następują] Podpisy Komitetu Strajkowego

Dokument w formie maszynopisu, przechowywany w Archiwum Państwowym w Częstochowie, zespół KM PZPR, sygn. 302, pisownia oryginalna, uzupełnienia w nawiasach kwadratowych pochodzą od Wojciecha Rotarskiego

{vimeo}http://vimeo.com/54377191{/vimeo}

Przemówienie Piotra Dudy, przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" podczas obrad XXVI Krajowego Zjazdu Delegatów w Kielcach (Źródło: TV Solidarność)

Krajowy Zjazd Delegatów, zakończony 23 listopada, zaapelował do członków Związku i wszystkich pracowników o udział w akcjach protestu organizowanych przez NSZZ "Solidarność".

"(…) Tylko powszechny społeczny sprzeciw może (...) antyspołecznej, antypracowniczej polityce położyć kres" - czytamy w przyjętym przez delegatów na XXVI KZD stanowisku. Stop 67, umowy śmieciowe, płaca minimalna, walka z przerzucaniem skutków kryzysu na pracownika, dialog społeczny - to tematy, na których w kolejnych miesiącach będą koncentrowały się działania NSZZ "Solidarność".

W opinii delegatów "niewidzialna ręka rynku" nie zastąpi mądrej polityki władz publicznych, której w tej chwili nie ma. Związek domaga się polityki przemysłowej, która będzie wykorzystywała i umacniała potencjał polskich firm, stwarzała im właściwe warunki do konkurencji na globalnym rynku. "Filarami polityki przemysłowej powinny być inwestycje w kapitał ludzki oraz dialog społeczny. Taka strategia będzie też najlepszą drogą do ochrony miejsc pracy, stabilnego zatrudnienia, godziwego wynagrodzenia - a więc najważniejszych postulatów naszego Związku", podkreślili delegaci w przyjętym stanowisku.

Lato 1980 r. było gorące. Po lipcowych strajkach na Lubelszczyźnie 14 sierpnia staje Stocznia Gdańska. Zaczynają strajkować inne zakłady Trójmiasta, powstaje Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który przedstawia 21 postulatów. Stopniowo do strajków przyłączają się zakłady Szczecina, Wrocławia, Śląska.

Gazety wyrażają zaniepokojenie stratami, jakie powstają w wyniku "przestojów w pracy". Telewizja pokazuje statki z bananami dla dzieci. Banany się psują, bo portowcy nie chcą rozładować statków. "Życie Częstochowy" donosi codziennie z kolejnych zakładów Częstochowy - wszędzie panuje atmosfera rzetelnej, zaangażowanej pracy.

17 sierpnia I sekretarz KC PZPR towarzysz Edward Gierek przemawia z telewizora: - Mamy świadomość, ze obok wielu czynników obiektywnych poważną rolę odegrały błędy w polityce gospodarczej. Na wielu odcinkach

praktyka rozmijała się

z założeniami pogrudniowej polityki partii. W Częstochowie rusza ofensywa propagandowa PZPR "w celu wzmożenia ogólnych wysiłków dla zapewnienia rytmicznej i normalnej pracy i łagodzenia nastrojów podniecenia" - jak to określili politrucy z Komitetu Wojewódzkiego.

Zorganizowano zebrania partyjne w zakładach pracy i osobne na większych oddziałach zakładowych, na których dawano odpór strajkującym. Jednocześnie notowano glosy padające na zebraniach, powstawały z tego raporty Komitetu Miejskiego, a Komitet Wojewódzki PZPR wysyłał je w depeszach do Warszawy.

W aktach PZPR, przechowywanych w Archiwum Państwowym w Częstochowie, zachowały się te dokumenty. Zacytujmy teraz niektóre charakterystyczne głosy mieszkańców Częstochowy i województwa obecnych na zebraniach partyjnych, wszak innych głosów wtedy nie było. Może ktoś odnajdzie własne słowa?

Robotnik z cementowni "Rudniki": - Niepokoi sytuacja społeczno-polityczna i gospodarcza w kraju.

Dziwi nas,

że załogi niektórych zakładów nie mogą zrozumieć istniejących trudności, które pogłębiają przerwami w pracy (16 sierpnia), robotnik z Myszkowskich Zakładów Papierniczych: - Chcemy spokojnie pracować. Przerwy w pracy nie przynoszą nam żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - straty. Trzeba więc im zdecydowanie przeciwdziałać (19 sierpnia), robotnik z Huty Bieruta (Wielkie Piece) - Aktualna sytuacja na Wybrzeżu jest efektem błędów naszej partii i rządu, a także związków zawodowych, które zwykle zajmują się drobiazgami, a nie sprawami załóg. Mam nadzieję, ze nasze władze dadzą sobie radę z warcholstwem w portach i stoczniach. Jak nie pomogą perswazje powinno się tam wprowadzić wojsko (22 sierpnia). Warto zwrócić tu uwagę na lekką krytykę związków zawodowych z CRZZ.

Z czasem pojawiły się inne glosy krytyczne: wskazywano na złe zaopatrzenie w artykuły mięsne i spożywcze, złe funkcjonowanie urzędów, nadmierne bogacenie się niektórych ludzi, złe działanie służby zdrowia. Pracownik z działu mechanicznego "Warty" powiedział: - Gmach KW PZPR jest bardzo okazały w Częstochowie, a ludzie

w szpitalach leżą na korytarzach

(19 sierpnia). Krytykowano brak rzetelnej informacji o tym, co się dzieje w kraju, robotnik z Huty mówił: - Społeczeństwo powinno być szerzej informowane o zadaniach i postulatach zgłaszanych przez stoczniowców, nie mamy się czego bać ani wstydzić, to są sprawy, które musimy znać, aby wspólnie szukać sposobu ich rozwiązywania (18 sierpnia), natomiast robotnik z wydziału Konstrukcji Stalowych Huty pytał: - Dlaczego ludziom nie wyjaśniamy, co to jest KOR? Ludzie uważają, że jest to dobra organizacja, bo broni robotników (22 sierpnia).

Ale wróćmy do głosów "słusznych": nauczyciel akademicki - Cieszymy się, że Częstochowa pokazywana jest w telewizji jako miasto pracujące. Należy się to jej - są to wyniki pracy partyjnej i odpowiedzialności społeczeństwa. Nie zgadzam się jednak z tow. Gierkiem, który powiedział, ze na Wybrzeżu skumulowały się trudne problemy. To właśnie u nas są trudne problemy: zaopatrzenie w żywność i place - niższe niż na Wybrzeżu, braki w gospodarce komunalnej. Lecz, czy to będzie docenione, że

pracujemy spokojnie?

Ludzie o tym mówią (22 sierpnia), pracownik fizyczny z mleczarni w Olbrachcicach, gmina Dąbrowa Zielona: - Zdecydowanie odcinamy się od elementów wichrzycielskich i sił antysocjalistycznych, które usiłują przechwycić ster w komitetach strajkowych. Jak pracownicy stoczni i portów śmią [tak!] występować z takimi roszczeniami finansowymi, skoro zarabiają kilka razy więcej niż my? Straty spowodowane przez strajkujących będziemy musieli odrabiać my wszyscy (25 sierpnia), robotnik ZEM w Blachowni: - Niepokoi przeciąganie strajków na Wybrzeżu. Mam nadzieje, ze pertraktacje władz ze strajkującymi przyniosą pożądane rezultaty. Nie możemy jednak na to czekać z założonymi rękami. Musimy wziąść [tak!] się za jeszcze wydajniejszą pracę - i to winno dotyczyć wszystkich - bo same zmiany, dokonane we władzach centralnych nie uzdrowią sytuacji w kraju (26 sierpnia).

Po kazaniu prymasa Wyszyńskiego z Jasnej Góry, które choć okrojone, po raz pierwszy nadała telewizja i wydrukowały gazety, tak mówiła robotnica z "Warty": - Musi być u nas niedobrze, skoro sięgnięto po autorytet kościoła. Jeśli i to nie pomoże w uzdrowieniu sytuacji na Wybrzeżu powinno się podjąć wobec strajkujących radykalne środki (27 sierpnia). Dwa dni później, 29 sierpnia, odnotowano, że z zadowoleniem przyjęto zapowiedź podwyżki płac pracowników zatrudnionych we wszystkich działach gospodarki uspołecznionej. Informacja ta wyjaśniła problemy płacowe, gdyż zadawane były pytania: - Czy ci, co nie strajkują, też będą mieli wyższe place? W niektórych zakładach robotnicy pytali: - Co to są

wolne związki zawodowe

i co to jest "polska racja stanu"?

Po artykule J. Płoweckiego w "Życiu Częstochowy" pt. "Hutnicy, włókniarze i kolejarze w Częstochowie deklarują poparcie dla kierownictwa partii", w którym napisał, ze hutnicy licznie wysyłają listy do towarzysza Gierka z poparciem, pojawiły się nowe glosy - hutników właśnie. 29 sierpnia załoga wydziału Konstrukcje Stalowe stanowczo, a wydziału Koksowni dość gwałtownie - wyraziły poparcie dla strajkujących na Wybrzeżu i zażądały od redaktora sprostowania.

Tymczasem na zebraniach sygnalizowano - 21 sierpnia o godz. 21.54 dyspozytor wydziału Blach Grubych Huty otrzymał telefon z miasta: "Słyszałem, ze nie macie co robić z blachami na wysyłkę. Wyślijcie je do komitetu, żeby zrobili sobie z nich schron". Ślusarz z Huty Bieruta informował: - Działalność emisariuszy jest bardzo aktywna. I u nas pojawiają się ich wezwania do hutników o poparcie strajków. Hasło tej treści ukazało się np. w podziemnym przejściu w pobliżu naszego zakładu (30 sierpnia).

Jeszcze 30 sierpnia odnotowano głos robotnika z "Nitron-Ergu" w Kłobucku: - Chcemy bardziej zdecydowanego działania władz w celu zakończenia strajków i wyeliminowania

elementów wrogich

naszej ojczyźnie. Podpisanie porozumień z komitetami strajkowymi w Gdańsku i Szczecinie przyniosło ogólna ulgę - brygadzista z "Warteksu" mówił: - Jestem bardzo zadowolony, że tę makabrę mamy za sobą, a prządka ze "Stradomia": - Ucieszyłam się z tej wiadomości. Jestem nareszcie spokojna o dzieci i dom. Z informacji przez radio wywnioskowałam, że słuszne postulaty wysunięte podczas strajków będą spełnione. Mnie też ucieszył nowy, całkiem odmienny ton ostatniej wypowiedzi. Nadchodziły rzeczywiście nowe czasy.

Tymczasem "zaraza" strajków dotarła do naszego miasta. Nie pracowano w MPK, "Transbudzie", "Instalu", "Polgalu", PKS-ie, a potem i w innych zakładach, za to chętnie zabierano głos. Jeszcze chętniej zapisywano zadania zwane "postulatami".

A na "słusznych" zebraniach nic nowego - pracownik umysłowy z PPRE Lubliniec mówił: - Należy jak najszybciej podać do publicznej wiadomości, na jakich konkretnie zasadach mają działać nowe związki zawodowe i czy będzie im przysługiwało prawo ingerencji we wszystkie dziedziny. Obawiam się, ze przy takim popuszczeniu wodzy wrócimy do starego, szlacheckiego "liberum veto" (2 września).

Po miesiącu, 1 października, robotnik z cementowni "Rudniki" stwierdził: - Za bardzo cackamy się z Wałęsą i innymi. Aresztować przywódców wolnych związków. Na całym świecie są więźniowie polityczni, dlaczego ma ich nie być w Polsce? Właśnie: dlaczego? - pomyślał wojewoda częstochowski M. Wierzbicki 10 listopada tego roku. Ale to już inna opowieść.

Na zakończenie śpieszę donieść ewentualnym lustratorom oraz osobom, które wstydzą się za ówczesne wypowiedzi - w dokumentach nie ma ani jednego nazwiska.

Wojciech Rotarski

Huta im. Bolesława Bieruta (od 1989 r. ponownie pod nazwą Huta "Częstochowa") była największym zakładem pracy w województwie częstochowskim. Organizacja związkowa NSZZ "Solidarność" liczyła tu członków: 11 824 (w 1981 r.), 3 650 (w 1989 r.).

W sierpniu 1980 r. nie strajkowano. 29 sierpnia załogi wydziałów Konstrukcje Stalowe oraz Koksowni wyraziły poparcie dla strajkujących na Wybrzeżu. Na Konstrukcjach Hieronim Szewczyk przedstawiał dyrekcji postulaty załogi, m.in. by "Życie Częstochowy" napisało o tym, że hutnicy popierają strajk.

23 września 1980 r., także na Konstrukcjach, powstał 15-osobowy Tymczasowy Komitet Założycielski NSZZ "Solidarność". Przewodniczącym TKZ został Antoni Tajer, wiceprzewodniczącymi Zbigniew Kokot i Andrzej Biernacki, w prezydium byli także H. Szewczyk, Aleksander Przygodziński, Tadeusz Kazibudzki. W skład powstałego 28 września Regionalnego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność" weszli A. Tajer, Janusz Brzeziński i Romuald Worwąg. Hutnicy wsparli regionalny protest w klubie "Ikar" w listopadzie 1980 r., a Z. Kokot był jednym z jego przywódców. Od listopada 1980 r. do lutego 1981 r. gazeta zakładowa "Głos Hutnika" publikowała materiały "Solidarności". Od listopada 1980 r. KZ wydawał własny "Biuletyn Informacyjny".

W grudniu 1980 r. Z. Kokot został przewodniczącym RKZ (od czerwca 1981 r. przewodniczącym Zarządu Regionu). 12 stycznia 1981 r. Walne Zebranie Delegatów Huty wybrało 70-osobową Komisję Zakładową z przewodniczącym A. Przygodzińskim. W Prezydium KZ byli także: H. Szewczyk, J. Brzeziński, Benedykt Bilnik, R. Worwąg, A. Tajer, Michał Woziwodzki. W lutym 1981 r. M. Woziwodzki został członkiem Krajowej Sekcji Hutniczej. W czerwcu 1981 r. w Walnym Zebraniu Delegatów Regionu Częstochowa uczestniczyło 25 delegatów z Huty, 9 hutników weszło w skład ZR. Z. Kokot, A. Przygodziński i Marek Pytel zostali delegatami na Krajowy Zjazd Delegatów w Gdańsku. Z. Kokot i A. Przygodziński zostali członkami Komisji Krajowej. W czerwcu 1981 r. KZ zainicjowała powstanie Spółdzielni Mieszkaniowej "Metalurg" (B. Bilnik został wiceprzewodniczącym Rady Spółdzielni).

31 stycznia 1981 r. do hutników przybył bp Stefan Bareła, by poświecić obraz św. Rodziny, który powrócił na swoje miejsce na wydziale Walcowni Blach Grubych. 30 sierpnia 1981 r. było świętem hutniczej "Solidarności". W rocznicę Porozumień Sierpniowych bp Franciszek Musiel poświęcił na Jasnej Górze sztandar "Solidarności" Huty, ojcem chrzestnym był Daniel Olbrychski. W październiku 1981 r. przeprowadzono na wydziałach wybory do Komitetu Założycielskiego Samorządu Pracowniczego, przewodniczącym został Tadeusz Weżgowiec (z "Solidarności").

W stanie wojennym Huta została zmilitaryzowana. Internowano początkowo 17 osób (potem jeszcze 4). Nie powiodła się próba przeprowadzenia strajku 13-14 grudnia, choć utworzono wtedy Komitet Strajkowy z przewodniczącym Jackiem Kokotem. J. Kokot został za to skazany na 3 lata więzienia. A. Przygodziński, który wszedł w skład Krajowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej, też otrzymał wyrok 3 lata wiezienia, podwyższony później do lat 5. Od 1982 r. działała w zakładzie tajna Tymczasowa Komisja Koordynacyjna pod przywództwem Janusza Konieczko, która zbierała składki związkowe, wydawała biuletyn podziemny "Solidarność HBB", kolportowała biuletyny i książki podziemne (utworzono biblioteczkę zakładową), wypłacała świadczenia i zapomogi związkowe, przygotowywała upominki dzieciom na św. Mikołaja oraz dla przystępujących do I Komunii i pierwszoklasistów. W 1983 r. TKK zbojkotowała wybory do Rady Pracowniczej, od roku 1985 popierała własnych kandydatów, którzy zostali wybrani do Rady. Składki związkowe opłacało początkowo 3 700 osób (także z innych zakładów), po 1985 r. ich liczba zmalała do 500 osób w roku 1988.

Od roku 1984 nowy proboszcz parafii św. Józefa - ks. Zenon Raczyński zaczął odprawiać comiesięczne msze św. za Ojczyznę. Powstało Duszpasterstwo Ludzi Pracy dla robotników Częstochowy, a szczególnie dla hutników. Ks. Z. Raczyński sprawował tam opiekę duchową, ale także stworzył przestrzeń wolności, by ludzie "Solidarności" mogli się spotkać, wymienić informacje, bibułę, zebrać datki pieniężne.

Po strajkach w 1988 r. przystąpiono do odrodzenia jawnej działalności Związku. 10 października A. Przygodziński, B. Bilnik, A. Tajer w piśmie do dyrektora ujawnili działalność Komisji Zakładowej. 8 marca 1989 r. wybrano Komitet Założycielski z przewodniczącym A. Przygodzińskim. W prezydium KZ byli również: B. Bilnik, A. Tajer, M. Woziwodzki, Janusz Konieczko, Kazimierz Maciński, Marek Wójcik. A. Przygodziński został przewodniczącym Regionalnej Komisji Wykonawczej, w jej składzie byli także K. Maciński i Tomasz Trzeszczyński. 30 września 1989 r. na Walnym Zebraniu Delegatów Huty wybrano Komisję Zakładową z przewodniczącym A. Przygodzińskim, 36 delegatów na WZD Regionu, 7 członków Zarządu Regionu. W grudniu 1989 r. K. Maciński został wybrany przewodniczącym ZR.

Od grudnia 1989 r. KZ dysponowała własną kolumną ("Głos Solidarności") w "Głosie Hutnika". Własny "Biuletyn Informacyjny" zaczęła wydawać od 1990 r. Po tragicznej śmierci K. Macińskiego w 1991 r. na czele Zarządu Regionu Częstochowskiego stanął A. Przygodziński.

Wojciech Rotarski

Powstanie w marcu 1982 r. podziemnego biuletynu "CDN", który ukazywał się regularnie co dwa tygodnie, umożliwiło utworzenie regionalnej struktury podziemnej - Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego NSZZ "Solidarność" (od grudnia 1982 r. działającej pod nazwą Tymczasowej Komisji Regionalnej). Twórcą i przywódcą tych inicjatyw był Zbigniew Muchowicz, pracownik naukowy Politechniki Częstochowskiej.

Zbliżające się święto "Solidarności" - rocznica porozumień sierpniowych - dawało okazję, by pokazać poparcie społeczne dla Związku. MKK wezwała w biuletynie "CDN" i w osobnych ulotkach do udziału w Mszy świętej za Ojczyznę i "Solidarność" na Jasnej Górze

31 sierpnia 1982 r.

Nie zapowiadano otwarcie manifestacji, choć pokazały się ulotki (pisane ręcznie) z wezwaniem do marszu na al. Kościuszki, gdzie przed 13 grudnia była siedziba Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność".

Po zakończeniu Mszy św. na Jasnej Górze uformował się pochód (Muchowicz ocenia go na 20 tys. osób), który przemaszerował Alejami w stronę placu Nowotki (ob. Daszyńskiego). Żądania demonstrujących, niezmienione od 13 grudnia, były tylko dwa - uwolnić wszystkich uwięzionych i pozwolić na normalną działalność NSZZ "Solidarność", wznoszono także okrzyki: "Uwolnić Lecha", "Amnestii", "Wolnych związków", "Chcemy Papieża" "Wolnej Polski", "Solidarność", "Chodźcie z nami". Szpaler milicjantów nie pozwolił na wejście w al. Kościuszki - pochód bez przeszkód udał się w pobliże katedry, gdzie na kolanach odmówiono dziesiątkę różańca. Po uczczeniu minutą ciszy zamordowanych robotników Śląska, Wybrzeża i Poznania uczestnicy w milczeniu zaczęli się rozchodzić do domów. Dopiero wtedy oddziały ZOMO zaatakowały ludzi m.in. czekających na przystankach, wychodzących z kina. Atakowani budowali barykady z ławek i koszy na śmieci. Pacyfikacja za pomocą armatek wodnych, gazu i petard trwała w centrum miasta do północy.

Następnego dnia, 1 września, ZOMO zaatakowało i pobiło młodzież wracającą z Jasnej Góry po tradycyjnej Mszy św. na rozpoczęcie roku szkolnego. Ponownie użyto armatek wodnych, gazu i petard. W pościgu za uciekającymi zomowcy nie wahali się szturmować i demolować mieszkań. Następnie wywiązały się walki uliczne, które trwały do późnych godzin nocnych. Zatrzymano 251, przeważnie młodych, osób, które były bite w komisariatach. Kolegia ds. wykroczeń niemal wszystkim wymierzały grzywny od 5 000 do 20 000 ówczesnych złotych. W mieście wprowadzono godzinę milicyjną. Trudno nie wiązać tych represji z manifestacją, która odbyła się dzień wcześniej. Bp częstochowski Stefan Bareła interweniował w tej sprawie u władz oraz skierował 23 września do wiernych list pasterski, w którym opisał wydarzenia i represje z dnia 1 września.

Druga duża manifestacja uliczna w Częstochowie odbyła się

1 maja 1983 r.

Było to już po aresztowaniu Z. Muchowicza i 24 jego współpracowników. "CDN" jednak nie przestał się ukazywać, jego wydawanie i kierowanie TKR przejął Jerzy Jeziorowski. Władze próbowały wykorzystać propagandowo fakt aresztowania wydawców i kolporterów "CDN", ale bez skutku. Wiele osób na własna rękę powielało wezwania do demonstracji i 1 maja 1983 r. ponad 15 tys. osób (wg Muchowicza) po Mszy św. w intencji ludzi pracy w katedrze przemaszerowało Alejami w kierunku Jasnej Góry. Po drodze dołączali uczestnicy "oficjalnego" pochodu, który maszerował w al. Zawadzkiego (ob. AK). Demonstranci bez przeszkód dotarli do figury NMP przed szczytem Jasnej Góry, gdzie manifestacja została zakończona.

W następnych latach manifestacje podziemnej "Solidarności" były już mniej liczne. Zwykle po Mszy św. za Ojczyznę na Jasnej Górze gromadzono się wokół Aleksandra Przygodzińskiego, przywódcy "Solidarności" hutniczej, i demonstrowano przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Nie udało się powtórzyć sukcesu pierwszych demonstracji, gdyż wejście w Aleje blokowali skutecznie zomowcy i milicjanci.

Następna demonstracja "Solidarności" w Alejach (na trasie od katedry do Jasnej Góry) była możliwa dopiero 11 listopada 1989 r. - już po wygranych wyborach czerwcowych.

Wojciech Rotarski