Lato 1980 r. było gorące. Po lipcowych strajkach na Lubelszczyźnie 14 sierpnia staje Stocznia Gdańska. Zaczynają strajkować inne zakłady Trójmiasta, powstaje Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, który przedstawia 21 postulatów. Stopniowo do strajków przyłączają się zakłady Szczecina, Wrocławia, Śląska.

Gazety wyrażają zaniepokojenie stratami, jakie powstają w wyniku "przestojów w pracy". Telewizja pokazuje statki z bananami dla dzieci. Banany się psują, bo portowcy nie chcą rozładować statków. "Życie Częstochowy" donosi codziennie z kolejnych zakładów Częstochowy - wszędzie panuje atmosfera rzetelnej, zaangażowanej pracy.

17 sierpnia I sekretarz KC PZPR towarzysz Edward Gierek przemawia z telewizora: - Mamy świadomość, ze obok wielu czynników obiektywnych poważną rolę odegrały błędy w polityce gospodarczej. Na wielu odcinkach

praktyka rozmijała się

z założeniami pogrudniowej polityki partii. W Częstochowie rusza ofensywa propagandowa PZPR "w celu wzmożenia ogólnych wysiłków dla zapewnienia rytmicznej i normalnej pracy i łagodzenia nastrojów podniecenia" - jak to określili politrucy z Komitetu Wojewódzkiego.

Zorganizowano zebrania partyjne w zakładach pracy i osobne na większych oddziałach zakładowych, na których dawano odpór strajkującym. Jednocześnie notowano glosy padające na zebraniach, powstawały z tego raporty Komitetu Miejskiego, a Komitet Wojewódzki PZPR wysyłał je w depeszach do Warszawy.

W aktach PZPR, przechowywanych w Archiwum Państwowym w Częstochowie, zachowały się te dokumenty. Zacytujmy teraz niektóre charakterystyczne głosy mieszkańców Częstochowy i województwa obecnych na zebraniach partyjnych, wszak innych głosów wtedy nie było. Może ktoś odnajdzie własne słowa?

Robotnik z cementowni "Rudniki": - Niepokoi sytuacja społeczno-polityczna i gospodarcza w kraju.

Dziwi nas,

że załogi niektórych zakładów nie mogą zrozumieć istniejących trudności, które pogłębiają przerwami w pracy (16 sierpnia), robotnik z Myszkowskich Zakładów Papierniczych: - Chcemy spokojnie pracować. Przerwy w pracy nie przynoszą nam żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - straty. Trzeba więc im zdecydowanie przeciwdziałać (19 sierpnia), robotnik z Huty Bieruta (Wielkie Piece) - Aktualna sytuacja na Wybrzeżu jest efektem błędów naszej partii i rządu, a także związków zawodowych, które zwykle zajmują się drobiazgami, a nie sprawami załóg. Mam nadzieję, ze nasze władze dadzą sobie radę z warcholstwem w portach i stoczniach. Jak nie pomogą perswazje powinno się tam wprowadzić wojsko (22 sierpnia). Warto zwrócić tu uwagę na lekką krytykę związków zawodowych z CRZZ.

Z czasem pojawiły się inne glosy krytyczne: wskazywano na złe zaopatrzenie w artykuły mięsne i spożywcze, złe funkcjonowanie urzędów, nadmierne bogacenie się niektórych ludzi, złe działanie służby zdrowia. Pracownik z działu mechanicznego "Warty" powiedział: - Gmach KW PZPR jest bardzo okazały w Częstochowie, a ludzie

w szpitalach leżą na korytarzach

(19 sierpnia). Krytykowano brak rzetelnej informacji o tym, co się dzieje w kraju, robotnik z Huty mówił: - Społeczeństwo powinno być szerzej informowane o zadaniach i postulatach zgłaszanych przez stoczniowców, nie mamy się czego bać ani wstydzić, to są sprawy, które musimy znać, aby wspólnie szukać sposobu ich rozwiązywania (18 sierpnia), natomiast robotnik z wydziału Konstrukcji Stalowych Huty pytał: - Dlaczego ludziom nie wyjaśniamy, co to jest KOR? Ludzie uważają, że jest to dobra organizacja, bo broni robotników (22 sierpnia).

Ale wróćmy do głosów "słusznych": nauczyciel akademicki - Cieszymy się, że Częstochowa pokazywana jest w telewizji jako miasto pracujące. Należy się to jej - są to wyniki pracy partyjnej i odpowiedzialności społeczeństwa. Nie zgadzam się jednak z tow. Gierkiem, który powiedział, ze na Wybrzeżu skumulowały się trudne problemy. To właśnie u nas są trudne problemy: zaopatrzenie w żywność i place - niższe niż na Wybrzeżu, braki w gospodarce komunalnej. Lecz, czy to będzie docenione, że

pracujemy spokojnie?

Ludzie o tym mówią (22 sierpnia), pracownik fizyczny z mleczarni w Olbrachcicach, gmina Dąbrowa Zielona: - Zdecydowanie odcinamy się od elementów wichrzycielskich i sił antysocjalistycznych, które usiłują przechwycić ster w komitetach strajkowych. Jak pracownicy stoczni i portów śmią [tak!] występować z takimi roszczeniami finansowymi, skoro zarabiają kilka razy więcej niż my? Straty spowodowane przez strajkujących będziemy musieli odrabiać my wszyscy (25 sierpnia), robotnik ZEM w Blachowni: - Niepokoi przeciąganie strajków na Wybrzeżu. Mam nadzieje, ze pertraktacje władz ze strajkującymi przyniosą pożądane rezultaty. Nie możemy jednak na to czekać z założonymi rękami. Musimy wziąść [tak!] się za jeszcze wydajniejszą pracę - i to winno dotyczyć wszystkich - bo same zmiany, dokonane we władzach centralnych nie uzdrowią sytuacji w kraju (26 sierpnia).

Po kazaniu prymasa Wyszyńskiego z Jasnej Góry, które choć okrojone, po raz pierwszy nadała telewizja i wydrukowały gazety, tak mówiła robotnica z "Warty": - Musi być u nas niedobrze, skoro sięgnięto po autorytet kościoła. Jeśli i to nie pomoże w uzdrowieniu sytuacji na Wybrzeżu powinno się podjąć wobec strajkujących radykalne środki (27 sierpnia). Dwa dni później, 29 sierpnia, odnotowano, że z zadowoleniem przyjęto zapowiedź podwyżki płac pracowników zatrudnionych we wszystkich działach gospodarki uspołecznionej. Informacja ta wyjaśniła problemy płacowe, gdyż zadawane były pytania: - Czy ci, co nie strajkują, też będą mieli wyższe place? W niektórych zakładach robotnicy pytali: - Co to są

wolne związki zawodowe

i co to jest "polska racja stanu"?

Po artykule J. Płoweckiego w "Życiu Częstochowy" pt. "Hutnicy, włókniarze i kolejarze w Częstochowie deklarują poparcie dla kierownictwa partii", w którym napisał, ze hutnicy licznie wysyłają listy do towarzysza Gierka z poparciem, pojawiły się nowe glosy - hutników właśnie. 29 sierpnia załoga wydziału Konstrukcje Stalowe stanowczo, a wydziału Koksowni dość gwałtownie - wyraziły poparcie dla strajkujących na Wybrzeżu i zażądały od redaktora sprostowania.

Tymczasem na zebraniach sygnalizowano - 21 sierpnia o godz. 21.54 dyspozytor wydziału Blach Grubych Huty otrzymał telefon z miasta: "Słyszałem, ze nie macie co robić z blachami na wysyłkę. Wyślijcie je do komitetu, żeby zrobili sobie z nich schron". Ślusarz z Huty Bieruta informował: - Działalność emisariuszy jest bardzo aktywna. I u nas pojawiają się ich wezwania do hutników o poparcie strajków. Hasło tej treści ukazało się np. w podziemnym przejściu w pobliżu naszego zakładu (30 sierpnia).

Jeszcze 30 sierpnia odnotowano głos robotnika z "Nitron-Ergu" w Kłobucku: - Chcemy bardziej zdecydowanego działania władz w celu zakończenia strajków i wyeliminowania

elementów wrogich

naszej ojczyźnie. Podpisanie porozumień z komitetami strajkowymi w Gdańsku i Szczecinie przyniosło ogólna ulgę - brygadzista z "Warteksu" mówił: - Jestem bardzo zadowolony, że tę makabrę mamy za sobą, a prządka ze "Stradomia": - Ucieszyłam się z tej wiadomości. Jestem nareszcie spokojna o dzieci i dom. Z informacji przez radio wywnioskowałam, że słuszne postulaty wysunięte podczas strajków będą spełnione. Mnie też ucieszył nowy, całkiem odmienny ton ostatniej wypowiedzi. Nadchodziły rzeczywiście nowe czasy.

Tymczasem "zaraza" strajków dotarła do naszego miasta. Nie pracowano w MPK, "Transbudzie", "Instalu", "Polgalu", PKS-ie, a potem i w innych zakładach, za to chętnie zabierano głos. Jeszcze chętniej zapisywano zadania zwane "postulatami".

A na "słusznych" zebraniach nic nowego - pracownik umysłowy z PPRE Lubliniec mówił: - Należy jak najszybciej podać do publicznej wiadomości, na jakich konkretnie zasadach mają działać nowe związki zawodowe i czy będzie im przysługiwało prawo ingerencji we wszystkie dziedziny. Obawiam się, ze przy takim popuszczeniu wodzy wrócimy do starego, szlacheckiego "liberum veto" (2 września).

Po miesiącu, 1 października, robotnik z cementowni "Rudniki" stwierdził: - Za bardzo cackamy się z Wałęsą i innymi. Aresztować przywódców wolnych związków. Na całym świecie są więźniowie polityczni, dlaczego ma ich nie być w Polsce? Właśnie: dlaczego? - pomyślał wojewoda częstochowski M. Wierzbicki 10 listopada tego roku. Ale to już inna opowieść.

Na zakończenie śpieszę donieść ewentualnym lustratorom oraz osobom, które wstydzą się za ówczesne wypowiedzi - w dokumentach nie ma ani jednego nazwiska.

Wojciech Rotarski